12 listopada rząd przyjął projekt nowelizacji prawa rodzinnego, który zakłada możliwość przeprowadzenia rozwodu poza sądem. Małżonkowie — o ile spełnią określone warunki — mogliby złożyć wspólne oświadczenie przed kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego. Czy jednak takie rozwiązanie nie sprowadzi małżeństwa do zwykłej umowy cywilnej? - mówiła w Rozmowie Poranka Martyna Kozak z-ca kierownika USC w Katowicach
12 listopada rząd przyjął projekt nowelizacji przepisów, który – jeśli wejdzie w życie – pozwoli parom na rozwiązanie małżeństwa pozasądowo, w Urzędzie Stanu Cywilnego. Zgodnie z założeniami, z takiej procedury mogliby skorzystać tylko ci małżonkowie, którzy zgodnie chcą rozwodu bez orzekania o winie, nie mają wspólnych małoletnich dzieci, pozostają w małżeństwie co najmniej od roku, a między nimi nastąpił trwały i zupełny rozkład pożycia.
O szczegóły zapytaliśmy Martynę Kozak, zastępcę kierownika USC w Katowicach. I to właśnie ostatni warunek – stwierdzenie rozkładu pożycia – budzi największe pytania.
– Powstaje pytanie, czy kierownik USC będzie miał określone wytyczne lub kompetencje, by oceniać, czy rzeczywiście nastąpił zupełny i trwały rozkład pożycia małżeńskiego – mówi Martyna Kozak. Ustawodawca rozważa dwa warianty:
kierownik USC miałby taką ocenę przeprowadzać,
bądź jedynie przyjmować oświadczenia małżonków – bez odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, bo przesłanka ta jest bardzo subiektywna.
Projekt zakłada, że małżonkowie udają się do wybranego urzędu, by złożyć zapewnienia o spełnieniu przesłanek do rozwodu. W tym momencie kierownik USC informuje ich o dostępnych formach wsparcia – mediacji, poradnictwie rodzinnym, pomocy w kryzysie małżeńskim.
Następnie rozpoczyna się miesięczny czas na namysł.
Po tym okresie para może wrócić – nawet do innego USC – i złożyć ostateczne oświadczenie o chęci rozwodu. Kierownik ponownie bada spełnienie warunków i przeprowadza czynność prawną rozwiązania małżeństwa.
Najbardziej poruszające są wątpliwości natury zawodowo-etycznej.
– Ludzie przychodzą do nas, by wstąpić w związek małżeński. Opowiadamy im o podniosłości chwili, o wadze małżeństwa, o tym, że mają uczynić wszystko, aby było zgodne, szczęśliwe i trwałe – podkreśla Kozak.
– A potem te same osoby, czasem po roku, przychodzą do mnie z prośbą o rozwód. W tym momencie ja przyjmuję ich oświadczenia i mam wrażenie, że przeczę własnym słowom.
To dla urzędników duże obciążenie, zwłaszcza że – jak przypomina – Konstytucja RP w art. 18 stawia małżeństwo pod szczególną ochroną.
Pojawiają się też pytania o koszty. Szkolenia urzędników, przygotowanie procedur i systemów – to wszystko będzie wymagało nakładów finansowych.
– Może warto byłoby raczej inwestować w mediacje, poradnie życia rodzinnego, w działania wspierające trwałość małżeństw, zamiast w ułatwianie ich rozpadu? – pyta redaktorka.
Projekt ustawy trafi teraz do Sejmu, później Senatu, a na końcu na biurko prezydenta. Jak zaznacza Martyna Kozak, przepisy mogą jeszcze ulec zmianie.
– Uważam, że projekt powinien być niezwykle wyważony, tak by nie osłabić fundamentu, jakim jest małżeństwo i rodzina. Powinien chronić i respektować znaczenie małżeństwa jako ważnej instytucji społecznej – podsumowuje.
...a przede wszystkim lokalna, sprawy, które cieszą, martwią, niepokoją, bulwersują, decyzje, które zmienią nasze miasta, region a może nasze życie.
Zapraszamy do tych rozmów gości, którzy mają coś do powiedzenia: eksperci wyjaśniają, politycy się tłumaczą…
Trzymamy rękę na pulsie.