107,6 FM

W.Brytania: Rewolucji po wyborach nie będzie

Wielką Brytanię czeka prawie pewna powtórka koalicji Partii Konserwatywnej i Liberalnych Demokratów. Taka sytuacja wskazuje, że Brytyjscy wyborcy wyraźnie oświadczyli: "chcemy kontynuacji dotychczasowej polityki" - powiedział w piątek PAP prof. Tim Besley.

Naukowiec zajmujący się zagadnieniami ekonomii politycznej zwrócił uwagę, że z wyciąganiem ostatecznych wniosków trzeba poczekać na oficjalne wyniki wyborów, jednak sondaże exit poll z 2010 roku były na tyle trafne, że można założyć, iż i tym razem się potwierdzą.

"Koledzy zajmujący się politologią podkreślają, że poprzednim razem wyniki sondaży exit poll były niesłychanie dokładne. Dlatego możemy założyć, że (obecny sondaż) jest wskazaniem tego, co nas czeka. W 2010 roku pomyłka dotyczyła zaledwie jednego miejsca" - powiedział prof. Besley.

Rozmówca PAP zwrócił uwagę, że przewidywane 316 miejsc dla torysów daje im mocną pozycję w Izbie Gmin, a dodatkowo stwarza szansę na utworzenie rządu z dotychczasowym partnerem - Liberalnymi Demokratami. Uznał, że jednym z czynników, który zadecydował o sukcesie Partii Konserwatywnej jest polityka gospodarcza, w której gabinet Camerona osiągnął pewne sukcesy m.in. tworząc nowe miejsca pracy. Wykluczył jednak możliwość, że w poszukiwaniu większości torysi zwrócą się w kierunku eurosceptycznej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP).

"Byłbym bardzo zdziwiony, gdyby Cameron chciał w jakiś sposób legitymizować UKIP jako poważną siłę polityczną. Jeżeli wynik się potwierdzi, to nie będzie miał (Cameron)żadnego interesu w dogadywaniu się z UKIP" - powiedział prof. Besley.

W rozmowie z PAP zwrócił także uwagę na ogromny sukces Szkockiej Partii Narodowej, która będzie ważnym elementem Izby Gmin.

"Szkoci będą twierdzić, że nie mają reprezentowani w rządzie, za kształt którego będą odpowiadać Liberalni Demokraci i Partia Konserwatywna. Dlatego pojawi się bardzo interesujące konstytucyjne pytanie dotyczące posiadania poparcia elektoratu w dużej części kraju bez efektywnej reprezentacji w rządzie koalicyjnym. (...) Taka sytuacja doprowadzi, oczywiście nie dziś, ale w najbliższych dwóch czy trzech latach do tego, że zadanych zostanie wiele pytań o to, jak działa władza wybrana właściwie przez Anglię i Walię, bez udziału Szkocji" - podsumował prof. Besley.

Z czwartkowych wyników sondażu exit poll przygotowanego dla BBC i innych nadawców przez GfK i Ipsos wynika, że Partia Konserwatywna premiera Davida Camerona wygrała wybory poprawiając swój stan posiadania - zdobywając 316 miejsc, a dotychczas miała ich 302. Partia Pracy otrzymać ma w Izbie Gmin 239 z 256.

Jeśli wyniki sondażu się potwierdzą, wybory okażą się wielkim triumfem SNP. Partia ta miała dotąd sześciu deputowanych, a w czwartek zdobyła 58 z 59 mandatów, o które toczyła się walka wyborcza w Szkocji. Dotychczas na szkockiej scenie politycznej dominowali laburzyści

Stan posiadania Liberalnych Demokratów, koalicyjnego partnera Camerona, skurczył się z 56 do 10 miejsc. Natomiast UKIP ma mieć dwóch reprezentantów.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama