107,6 FM

Deo et Patriae

Homilia abp. Wiktora Skworca na pogrzebie abp. Szczepana Wesołego.

2. Jego droga do Rzymu rozpoczęła się w czasie II wojny światowej. Nie miał jeszcze 18 lat, kiedy chyląca się do upadku Tysiącletnia Rzesza sięgała po młodych z polskich rodzin, aby ich wysyłać na roboty i do budowania schronów; by w końcu ubierać ich w mundury swojej armii i wysyłać na front. Kiedy nadszedł 15. dzień sierpnia 1944 roku, Szczepan Wesoły – Polak w niemieckim mundurze – usłuchał sumienia i w imię miłości do Polski zaryzykował. Szczęśliwie. Dzień wybrał nieprzypadkowy, bo maryjny. Przeszedł na stronę aliantów i stał się żołnierzem polskim, walczącym w służbach łączności na frontach Algierii i Włoch. A po zakończeniu wojny znalazł się z rzeszą żołnierzy polskich w Wielkiej Brytanii. Tam pracuje, uczy się i oszczędza na podróż do Rzymu, aby odpowiedzieć na głos powołania i zostać kapłanem. Tam spotyka biskupa polowego wojska polskiego Józefa Gawlinę, który wprowadza kleryka, a potem kapłana w sprawy duszpasterstwa Polaków na uchodźstwie – jak się to wtedy mówiło.

Święcenia kapłańskie przyjął w Rzymie w październiku 1956 roku. Bodaj w roku 1957 – po październikowej odwilży – „wpada” na krótko do Polski, aby zobaczyć rodziców i rodzeństwo, swego biskupa – wygnańca Stanisława Adamskiego i po to, by w swoim Piotro-Pawłowym kościele odprawić prymicje. Szybko wraca do Rzymu, aby zająć się duszpastersko Polakami we Włoszech. Opatrznościowa była jego obecność w Rzymie w czasie Soboru Watykańskiego II, kiedy to powierzono mu Sekcję Słowiańską Biura Prasowego Sekretariatu Soboru. Redagował biuletyn informacyjny dla dziennikarzy z Europy Wschodniej, a znajomość języków obcych ułatwiła mu to zadanie.

W grudniu 1968 roku ustanowiony został biskupem pomocniczym gnieźnieńskim z zadaniem wspomagania w posłudze biskupa Władysława Rubina, delegata prymasa Polski dla duszpasterstwa emigracyjnego. Sakrę biskupią przyjął z rąk kardynała Stefana Wyszyńskiego 7 lutego 1969 roku. Jako hasło posługi przyjął słowa: Laetus serviam („Będę służył z radością”). Od 1980 roku pełnił funkcję delegata prymasa Polski dla duszpasterstwa emigracyjnego i aż do końca służył z radością.

To w roku 1980 rozpoczęła się najpiękniejsza karta życia i posługi biskupa emigracji – arcybiskupa Szczepana Wesołego. Rezydował w Rzymie, a stamtąd podejmował posługi dla Polonii. Był biskupem „na każde zawołanie” polskich środowisk rozsianych po całym świecie. Służy „starej” i „nowej” emigracji; pociesza tych, którzy się smucą z powodu losów Ojczyzny za żelazną kurtyną i losów rozdzielonych rodzin; jest przy kombatantach i harcerzach. Gdzie przybywa – wprowadza pokój. Organizuje w Loretto wakacyjne spotkania dla polskiej młodzieży emigracyjnej. Żadna podróż nie jest dla niego zbyt odległa, jeśli tylko sprawa Kościoła i Polski może przez jego posługę zyskać. Umacnia słowem i sakramentami – przede wszystkim sakramentem Ducha Świętego. Dodaje ludziom ducha, aby nie tracili nadziei, bo ostatecznie Bóg zwycięża. Angażuje się w pomoc ludziom „Solidarności” – jest miłosierny. To dzięki jego pośrednictwu Polonia może pomagać internowanym i ich rodzinom.

Wspiera ks. Franciszka Blachnickiego, którego stan wojenny został na Zachodzie. Podziela jego łaknienie sprawiedliwości. Pracuje bez wytchnienia – zyskuje miano „biskupa na walizkach”. Prowadzi szeroką korespondencję, osobiście odpowiada na każdy list i opisuje historię emigracji wojennej i powojennej, której był świadkiem w Anglii. Sam pozostaje „ubogi w duchu” i ubogi materialnie, i cichy. Zawsze modlący się o poranku w polskim kościele św. Stanisława i gościnny.

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama