Samorządy liczą straty po nawałnicach i zalaniach, jakie nawiedziły południe Polski, w tym również województwo śląskie. Podtopień nie uniknął powiat pszczyński.
W samej Pszczynie ucierpiały skansen i zagroda żubrów; zaś na terenie powiatu zalanych zostało kilkadziesiąt domostw, budynki użyteczności publicznej, mosty oraz tereny rolnicze.
Z najtrudniejszą sytuacją zmagają się mieszkańcy Pawłowic, Goczałkowic-Zdroju i gminy Pszczyna. Starosta pszczyński, Grzegorz Wanot wspomina, że w kilkudziesięciu przypadkach konieczna była ewakuacja:
Goczałkowice. Zalana ulica Marcin Iciek / Radio eMJan Słoninka, wójt gminy Miedźna przyznaje, że szacowanie wszystkich zniszczeń potrwa jeszcze wiele dni, jednak w samej gminie będą to na pewno miliony złotych:
Tylko na terenie powiatu pszczyńskiego straż pożarna wyjeżdżała już 750 razy - do zalanych domostw, budynków użyteczności publicznej oraz do akcji umacniania wałów.
Powodem utrzymania alarmu przeciwpowodziowego w powiecie bielskim jest zagrożenie powodzią na rzece Wiśle - czytamy w komunikacie starostwa powiatowego w Bielsku-Białej. Od wczoraj na terenie powiatu obowiązuje stan klęski żywiołowej ogłoszony przez rząd.
W całym powiecie bielskim trwa wypompowywanie wody z zalanych budynków, są jeszcze rozlewiska w Czechowicach-Dziedzicach i Dankowicach.