Tuż przed swoją śmiercią 3 maja 1489 roku w klasztorze Kanoników Regularnych Laterańskich dzisiejszy patron wyraża wobec współbraci jedną prośbę.
Tuż przed swoją śmiercią 3 maja 1489 roku w klasztorze Kanoników Regularnych Laterańskich dzisiejszy patron wyraża wobec współbraci jedną prośbę. Chce być pochowany tuż przy wejściu pod posadzką kościoła Bożego Ciała w Krakowie. Dlaczego? Bo choć umiera w powszechnej opinii świętości to tak, jak za życia, tak i po śmierci, nie chce żadnego splendoru. Odtąd aż na wieki św. Stanisław Kazimierczyk ma być twardym i pewnym podłożem, które bez względu na warunki się nie zachwieje, ani nie załamie, które cierpliwie i z pokorą zniesie nacisk każdej stopy, byle jej właściciela doprowadzić bliżej Wcielonego Boga ukrytego w tabernakulum. Zatem po 33 latach przeżytych w klasztorze Kanoników Regularnych Laterańskich przy kościele Bożego Ciała w Krakowie, także i po śmierci św. Stanisław Kazimierczyk wybiera ciężką służbę dla Boga i ludzi w tym samym miejscu. Za życia był tam kaznodzieją, spowiednikiem, mistrzem nowicjatu, lektorem, a w końcu zastępcą przełożonego. Przede wszystkim zaś był tym, który nie tylko pięknie mówił o podążaniu za Chrystusem, ale szedł za Nim każdego dnia, troszcząc się o chorych i dzieląc z biednymi tym, co miał. A gdy dotarł do kresu ziemskiej wędrówki, św. Stanisław Kazimierczyk, kapłan i zakonnik, całkiem już dosłownie stał się dla innych… drogą. Prowadzącą do Chrystusa.