107,6 FM

Kongres zbada, czy Obama podsłuchiwał Trumpa

Biały Dom zwrócił się w niedzielę do Kongresu USA o zbadanie, czy administracja ówczesnego prezydenta Baracka Obamy nie dopuściła się nadużycia władzy podczas kampanii wyborczej w ub. roku. Donald Trump zarzucił poprzednikowi, że ten założył mu podsłuch.

"Prezydent prosi, by w ramach dochodzeń w sprawie rosyjskiej aktywności, komisje ds. wywiadu Kongresu wykonały swoją władzę nadzorczą i określiły, czy uprawnienia śledcze władzy wykonawczej nie zostały przekroczone" - głosi komunikat wydany przez rzecznika Białego Domu Seana Spicera.

"Jak nisko prezydent Obama upadł, by podsłuchiwać moje telefony w czasie uświęconego procesu wyborczego. To jest Nixon/Watergate. Zły (albo chory) facet!" - napisał Trump na Twitterze w sobotę rano czasu waszyngtońskiego.

W kolejnych tweetach prezydent, że podsłuchiwane były "linie w Trump Tower", czyli jego nowojorskim drapaczu chmur, w którym ma też apartament. Dodał, że podsłuch założono w październiku, czyli krótko przed wyborami, które odbyły się 8 listopada. Sugerował też, że jest to "duża sprawa" do wygrania przez dobrego prawnika.

Prezydent na poparcie swych tez nie przedstawił żadnych dowodów; o ich przedstawienie zwrócili się do Białego Domu kongresmani zarówno Republikanów, jak i Demokratów.

Rzecznik Obama stanowczo zdementował, aby jakikolwiek przedstawiciel Białego Domu za poprzedniej prezydentury nakazał inwigilację jakiegokolwiek amerykańskiego obywatela. "Każda sugestia, że było inaczej, jest fałszywa" - oświadczył Kevin Lewis w zwięzłym komunikacie dla mediów.

Jednak, jak zauważa Reuters, to oświadczenie nie wyklucza możliwości, że jakiś podsłuch został założony np. przez służby podległe resortowi sprawiedliwości.

W USA trwa gorąca polemika wokół zatajenia kontaktów wysoko postawionych ludzi z otoczenia prezydenta z przedstawicielami Rosji, a FBI i Kongres prowadzą śledztwa w sprawie rosyjskiej ingerencji w amerykańskie wybory prezydenckie w ub. roku.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama