Gdzie przebiega granica heroizmu wiary? I czy każdy ma obowiązek mu sprostać?
Omne trinum perfectum — każda trójca tworzy doskonałość - mawiali starożytni. I dzisiejsi patroni są tego dobrym przykładem.
Pomagać trzeba z głową. Samo współczucie nie wystarczy. Co więcej, współczucie bez chłodnej głowy, która nada mu rozsądne ramy, może być nawet niebezpieczne. I mam na to dowód w postaci Jana z Mathy.
Kiedy żandarmi przybyli do jego wioski z oficjalnym wezwaniem do stawienia się w głównym mieście prefektury, już coś przeczuwał.
Boimy się ciemności. I to zrozumiałe. Kto w końcu sam od siebie chce się pozbawiać kontroli nad otaczającym go światem. Kto chce zdać się na łaskę innych. Nikt.
Dzisiejsza patronka, święta Łucja, jest jedną z najpopularniejszych bohaterek ludowej pobożności. I nie powinno to w sumie zaskakiwać, skoro czczenie jej pamięci przypada na ten okres w kalendarzu, w którym dzień jest krótki i zimny, a noc długa i mroźna.
Łatwo nam mówić o cierpieniu. Łatwo tym bardziej, że przecież i Chrystus cierpiał. Wszystko jednak diametralnie się zmienia, gdy owo cierpienie staje się naszym udziałem.
Wspominamy dzisiaj postać nieszablonową. Zacznijmy od tego, że dzisiejszym patronem jest syn rzymskiego kapłana z IV wieku.
Św. Grzegorz III, Syryjczyk z pochodzenia, to ostatni papież nie-Europejczyk, aż do czasu wyboru na Stolicę Piotrową kard. Jorge Bergoglio.
Indianin. Przez wiele lat poganin. Do tego niewykształcony aztecki rolnik. Z perspektywy konkwistadorów, Europejczyków, katolików, którzy w XVI wieku podbijają Amerykę Środkową, był nikim.
redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07